Bajka o wyszczerbionym kubku, czyli o tym, że warto być sobą
16 listopada 2025 6 min czytania

Bajka o wyszczerbionym kubku, czyli o tym, że warto być sobą

W każdym domu są kubki. Na kawę, na herbatę, na ciepłą wodę z cytryną o poranku. Są kubki duże i małe, pękate i smukłe. Bardzo wzorzyste i subtelnie ręcznie malowane. Ze złotymi uszami i takie z podstawką. Są pojedyncze kubki i te z kolekcji ­– równe, takie same i każdy z nich ma swoją parę.

W domu rodziny Magowskich jest jeszcze jeden rodzaj kubka ­– kubek wyszczerbiony – i jest z tą rodziną od lat. Nikt już nawet nie pamięta, skąd się właściwie wziął. Czy ktoś go podarował w prezencie? Czy tata kupił go na wspólnych wakacjach jako pamiątkę? A może mama wypatrzyła go na targu staroci?

Wyszczerbiony kubek rodziny Magowskich, choć całe życie spędził w kuchni, to widział i słyszał naprawdę wiele: pierwsze kroki Stasi i pierwsze słowa Kazia. Łzy mamy i śmiech taty. Rodzinne opowieści dziadka. Ale to było kilka lat temu, zanim dziadek odszedł do babci w niebie.

Jednym słowem, wyszczerbiony kubek był w rodzinie Magowskich od zawsze. Ale pewnego dnia o mały włos nie skończył w koszu na śmieci. To było po porannej kłótni rodziców. Zdenerwowana mama wkładała kubek do zlewu. W emocjach stuknęła nim o kran i obtłukła na górze.

– Nigdy więcej nie mówmy sobie tak przykrych rzeczy – powiedziała potem do taty.

I nigdy więcej już nie mówili. A za każdym razem, gdy mama piła w nim kawę, czyli prawie codziennie, kubek przypominał o tym, że bolesne słowa mogą na zawsze stłuc kawałek naszego serca.

Pewnego jesiennego wieczoru ktoś otworzył zmywarkę.

– Wszystkie wsadzić do mycia? – wyszczerbiony kubek, który czekał w zmywarce na swoje mycie, usłyszał głos taty.

– Tak, wszystkie. Wtedy łatwiej odejdą z nich naklejki ze spodu – odpowiedziała mama.

Wtedy wyszczerbiony kubek zrozumiał, co się stało – tata zaczął wkładać do zmywarki zupełnie nowy serwis do kawy.

– O ja cię, ale te filiżanki są piękne! I mają takie śliczne spodeczki! Mamusiu, zrobisz mi w nich kakao? – pisnęła z radości Stasia.

– Dla mnie też! – dołączył Kazio.

– Oczywiście! Nastawię zmywarkę i jutro do śniadania wszyscy napijemy się z nich kakao – odpowiedziała mama, uśmiechając się do dzieci.

Nowe filiżanki były naprawdę śliczne. Białe w drobne różyczki, smukłe na małych nóżkach, z pozłacanymi uchwytami. Do tego miały delikatne spodeczki, które dodawały całości elegancji.

„To mój koniec!” – przeraził się wyszczerbiony kubek, po czym usłyszał głos zamykanej zmywarki i poczuł falę ciepłej wody o zapachu mydła.

– Hej, ty! A co ty tu jeszcze robisz? Nie wyrzucili cię? Przecież jesteś obity. Po co komu taki kubek? – zapytała jedna filiżanka. Ale trudno było stwierdzić która, bo wszystkie wyglądały tak samo.

– Jestem w tej rodzinie od zawsze… – wyjąkał niepewnie wyszczerbiony kubek.

– No to się SPŁYWAJ, bo to chyba twoja ostatnia kąpiel – zaśmiała się głośno inna filiżanka.

„A co, jeśli one mają rację?”, wystraszył się wyszczerbiony kubek. „Przecież nie będę już potrzebny rodzinie Magowskich, taki wybrakowany. Te filiżanki… One są przecież takie idealne. I jest ich tak dużo. A ja? Sam jeden, w dodatku obtłuczony. Kto by chciał pić kawę z takiego kubka? Przecież z takich ładnych filiżanek kawa na pewno smakuje lepiej”. I tak zamartwiał się wyszczerbiony kubek przez długie nocne godziny.

Filiżanki z kolei nie mogły zasnąć z przejęcia. Wymyślały historie o tym, jak cudownie dzieciom będzie się z nich piło kakao, a mama z gracją będzie odkładać na spodek filiżankę z kawą. Przekrzykiwały się między sobą, co będzie na śniadanie. Czy na słodko, czy na słono. I jaki kolor będzie miał obrus. Zmęczone paplaniem, wreszcie zasnęły. A wyszczerbiony kubek po cichu zapłakał, bo poczuł się bardzo samotny i opuszczony.

O poranku, gdy jeszcze było trochę ciemno, mama otworzyła zmywarkę.

– Ja chcę tę! – krzyknęła Stasia.

– A ja tę! – dołączył do niej Kaziu.

– Przecież one są identyczne – zaśmiała się mama, po czym wyciągnęła ze zmywarki wyszczerbiony kubek i podstawiła go pod ekspres na kawę.

– Bierzesz ten stary kubek? – zapytał zaskoczony tata. – Przecież mieliśmy pić z tych nowych filiżanek – dodał.

– Wiem – odpowiedziała mama. – Ale ten kubek po prostu najlepiej leży w dłoniach i lubię, jak je ogrzewa – dodała.

Wtedy wyszczerbiony kubek poczuł, jak rozlewa się w nim ciepełko. I to nie była tylko puszysta kawa z mlekiem, która właśnie wypłynęła z ekspresu, ale myśl o tym, że jest dobry taki, jaki jest.

Ilustracje: Małgosia Bocian

Tekst: Magdalena Kilian-Antoine

Pytania do bajki

Bał się, że przez swoje obtłuczenie nie będzie już potrzebny i że nowe, piękne filiżanki go zastąpią.
Przypominał jej, że bolesne słowa mogą zranić czyjeś serce, tak jak kubek został obtłuczony podczas kłótni.
Bo uważały się za ważniejsze i piękniejsze, więc śmiały się z kubka, że jest obtłuczony i stary.
Powiedziała, że lubi stary kubek, bo najlepiej leży w dłoniach i miło je ogrzewa.
Poczuł się kochany i wyjątkowy, bo zrozumiał, że jest potrzebny taki, jaki jest.

Udostępnij tę bajkę

Facebook Twitter LinkedIn

Nasze najnowsze produkty: